wtorek, 19 kwietnia 2016

Zawsze bądź zwycięzcą - Nigdy się nie poddawaj !!!


Zawsze bądź zwycięzcą !!! - Pokonuj przeszkody w swoim życiu !!!


Ten post miał być na temat początków choroby Haglunda. Jednak gdy wczoraj przeglądałem różne strony internetowe dotyczące tej choroby, trafiłem na dużo komentarzy różnych ludzi w różnym wieku, którzy w dalszym ciągu zmagają się z tą chorobą i jej skutkami.
Pamiętam jak prawie pięć lat temu, wraz z żoną szukaliśmy informacji w internecie jak leczyć tą chorobę, a w zasadzie szukaliśmy osób, którzy się z niej wyleczyli. Moja choroba przeciągała się w czasie i powoli zacząłem tracić nadzieję, że szybko się z niej wyleczę. Szukaliśmy choć jednej osoby, która chorowała na tą chorobę i która wyleczyła się z niej w stu procentach, Osoby, która opisała by swój przypadek bardzo dokładnie. Osoby, która pomimo opinii wielu lekarzy, że tej choroby nie da się całkowicie wyleczyć, zrobiła to i ma na tą chorobę sposób.
Najczęściej co znajdowaliśmy to wypowiedzi osób, że nie potrafią sobie poradzić z całkowitym wyleczeniem tej choroby. Jedni pisali, że tylko podleczyli się troszkę. Inni, że dostali różne zastrzyki, blokady ale po czasie choroba się nawróciła. Jeszcze inni pisali o różnych " babcinych " sposobach, które stosowali oczywiście z różnym skutkiem. Gdy tylko znaleźliśmy jakąś wypowiedź, że coś działa, z nowymi nadziejami na szybkie wyleczenie stosowaliśmy dany przepis, by po jakimś czasie go porzucić z powodu braku skuteczności leczenia, bynajmniej w moim przypadku. Ogólnie mówiąc, nie znaleźliśmy nikogo, kto by jasno napisał coś w stylu :
- Byłem chory na Ostrogę Haglunda ze zwapnieniami w ścięgnie achillesa oraz w jego przyczepie do kości. Byłem tu i tu, zrobiłem to i to i teraz jestem zdrowy jak ryba. Wróciłem do całkowitej sprawności. Uprawiam sporty, chodzę na spacery z żoną i dziećmi i jest tak jak było przed chorobą. Życie jest piękne, mogę realizować wszystko co zapragnę. Znowu mam sprawne ciało. Jestem taki szczęśliwy i bardzo się cieszę, że ten koszmar już minął.



Moje córki - Klaudia i Olivia
Coś w tym stylu, lub coś podobnego. Szukaliśmy choć jednej takiej lub podobnej wypowiedzi. Niestety nie znaleźliśmy. Nie twierdzę, że nikt w tamtym czasie, nie wyleczył się z tej choroby, jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że były takie osoby, ale wyglądało na to, że nie pisały otwarcie o tym w internecie.
Znaleźliśmy różne strony, różne blogi obcojęzyczne oraz  ludzi z innych krajów, którzy borykali się z tą chorobą, lecz najczęściej wpisy kończyły się na tym, że są po operacji i po kilku postach w jaki sposób robią rehabilitacje, przestali pisać na swoich blogach.
Najczęściej co wtedy myślałem to to, że nie potrafią wrócić do sprawności z przed choroby i zrezygnowali z pisania wpadając w jakiś ciężki negatywny stan, który zabierał im energie do publicznego udzielania się w tej sprawie. Tak było prawie pięć lat temu w moim przypadku. Później coraz mniej czytałem o tej chorobie w internecie, bo powiem szczerze, że dobijały mnie te wszystkie informacje na temat jak ciężko jest wyjść z tej choroby.

Jak niewdzięczne są ścięgna do leczenia. Jak ludzie latami cierpieli z powodu dolegliwości spowodowanymi przez tą chorobę. Nie mogłem już czytać jak pisali - " Ludzie pomóżcie, nie daje już rady ". Jak wypowiadali się, niektórzy lekarze, że zapalnie ścięgien jest bardzo ciężko wyleczyć, że tylko można podleczyć, ale choroba najczęściej powraca. A jeżeli już znalazłem coś pozytywnego na temat leczenia tej choroby, to miałem wrażenie, że na każdej stronie na którą trafiłem został wklejony ten sam tekst, który w sposób książkowy opisywał w jaki sposób leczy się tą chorobę. Nie dawałem rady już tego czytać, ponieważ w moim przypadku, ten książkowy sposób nie działał i nie potrafiłem znaleźć nikogo na kogo by zadziałał.

- Jeżeli zachorowałeś na tą chorobę, to zrób to, a jeżeli to nie zadziała to zrób to, a jeżeli i to nie zadziała to rób to a jak to też, nie zadziała to idź na operacje, na której chirurg wytnie tą przeklętą ostrogę i po wszystkim.

Wszystko robiłem co zalecali mi lekarze lub rehabilitant i nic nie działało w taki sposób, abym mógł stwierdzić - Jestem już wyleczony.
Owszem, w końcu trafiłem na sposób, który jakoś mnie podleczył do tego stopnia, żebym w jakiś sposób mógł pracować, ale po kilku miesiącach choroba ponownie się nasilała i dawała coraz bardziej o sobie znać.

Moja żona, która przez te wszystkie lata zawsze bardzo mnie wspierała, miała Boską cierpliwość, przeszukiwać kolejne strony w internecie w nadziei, że znajdzie w końcu kogoś, kto wyleczył się z tej choroby i opisał swój przypadek.

W ciągu tych pięciu lat, najczęściej ona przekazywała mi różne informacje, które znajdowała w sieci ponieważ ja nie dopuszczałem do siebie myśli, że nie będę w stanie całkowicie się wyleczyć. Im mniej czytałem o tym, że ludzie nie potrafią się wyleczyć, tym coraz bardziej wierzyłem, że ja się wyleczę. Przyszedł taki czas, że wcale nic już nie czytałem w internecie na temat tej choroby. Cały czas wierzyłem, że ja się wyleczę.
Gdy podjąłem pracę jako kierowca zawodowy i zacząłem jeździć ciężarówką po Unii Europejskiej, cały czas zmagałem się z tą chorobą. Czasami, przebywając na terenie Niemiec czy Francji, bo tam najczęściej jeździłem, miałem dosyć wszystkiego. Po załadunkach czy rozładunkach, gdzie byłem zmuszony używać nóg i naciągać achillesy, wracałem do kabiny, wyciągałem zamrożone małe konserwy z lodówki i przykładałem na gołą skórę w miejscu przyczepów achillesów do kości tak aby zmniejszyć grzanie i pieczenie w ścięgnach. Naprawdę, czasami miałem już dosyć tej choroby. Nienawidziłem jej, wściekałem się, wyzywałem ją. Nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie byłem już taki sprawny i zwinny jak z przed choroby. I czasami zdawało mi się, że faktycznie, nikt nie potrafi mnie wyleczyć. NIGDY nie straciłem WIARY, że wrócę do ZDROWIA, ale było kilka krytycznych chwil, że byłem już blisko, aby tą WIARĘ porzucić. Jednak zawsze, zawsze, gdy już byłem w bardzo złym stanie psychicznym, jakaś wewnętrzna siła mówiła mi - NIE MOŻESZ SIE PODDAĆ, MUSISZ WALCZYĆ, NIE JESTEŚ SAM, MASZ WSPANIAŁĄ RODZINĘ, KTÓRA W CIEBIE WIERZY I LICZY NA CIEBIE !!!.

Gdy po bardzo długiej przerwie, wczoraj zajrzałem na kilka stron, dotyczących tej choroby, miałem wrażenie, jak by czas się zatrzymał. Znalazłem dokładnie takie same wpisy jak pięć lat temu. Dokładnie te same zdania - " Ludzie co robić, boli i boli, nic na dłuższą chwilę nie działa. Ten zastrzyk mi pomógł ale ból po dwóch latach powraca. Mi pomogła ta blokada, ale znowu zaczyna mnie coś tam boleć. Spróbuj tej mieszanki, mi pomogło, a mi pomogła ta mieszanka, a ja uderzałem drewnianą łyżką i mi pomogło. " - Różne, różne dosłownie różne wypowiedzi, ale takie same jak pięć lat temu.

W dalszym ciągu nie znalazłem, żadnego filmiku, gdzie osoba po operacji, zakłada buty sportowe i idzie sobie na luzie pobiegać. Wraca do domu i mówi - Czuję się jak bym nigdy nie miał kłopotów z achillesami.

Nie twierdze, ze takich osób nie ma, możliwe że są, lecz ja nie znalazłem żadnych filmików pokazujących jak te osoby funkcjonują po przebyciu tej choroby. Możliwe, że teraz któraś z tych osób, która wyleczyła się w stu procentach i nie odczuwa skutków tej choroby, czyta ten wpis i zdecyduje się powiedzieć o sobie. Zdecyduje się powiedzieć w jaki sposób trwale wyleczyła się i w ten sposób, będziemy mogli wspólnie sobie pomóc w walce z tą uciążliwą chorobą. Możliwe, że teraz czyta ten post osoba, która jest w trakcie leczenia, przed operacją lub po operacji i chciała by opowiedzieć o sobie w jaki sposób ona walczy z chorobą, zechce podzielić się swoim doświadczeniem i tym samym może pomóc sobie i innym. Czasami, po prostu potrzebujemy się " wygadać ", komuś kto zrozumie nasz problem, naszą sytuację. Dlatego napisałem, że pisząc o swojej chorobie tutaj w komentarzach i wyrzucając z siebie nagromadzone różne emocje, może również pomóc sobie. Gorąco zachęcam do tego aby dzielić się swoimi doświadczeniami. Wspólnie można pomóc wielu osobom.

Już jakiś czas temu, zdecydowałem się, że będę pisał bloga na temat tej choroby i dzielił się wszystkim co do tej pory nauczyłem się w trakcie jej trwania. Również zdecydowałem się otworzyć kanał na YT, na którym będę również publikował filmy dotyczące ciągłej rehabilitacji, treningom, diecie, wspomaganiu oraz w jaki sposób każdego dnia świadomie podchodzę do wyjścia z tej choroby. Mój CEL jest taki - STO PROCENT POWRÓT DO ZDROWIA.
Nie ważne ile czasu mi to zajmie. Każdego dnia jestem skupiony na swoim CELU i każdego dnia robię wszystko aby ten CEL osiągnąć. Jestem przekonany, że go OSIĄGNĘ, czuję to wewnątrz. Jestem świadomy, że mogą jeszcze przyjść gorsze dni, że choroba będzie chciała wciągnąć mnie w spiralę negatywnych myśli i negatywnych emocji, ale jestem przygotowany, aby się temu NIE PODDAĆ.


Wewnętrzna przemiana

W moim przypadku choroba, która od ponad pięciu lat towarzyszy mi każdego dnia, spowodowała całkowitą rewolucję w życiu moim i mojej rodziny. Bywały dni, że miałem bardzo złe nastawienie. Jednak nigdy nie straciłem WIARY, że chorobę w końcu opanuję. Powiem szczerze, że nie było łatwo opanować negatywnych emocji i negatywnego nastawienia, które bardzo często powracało. Włożyłem bardzo dużo pracy oraz wysiłku aby przywrócić pozytywne nastawienie i optymizm do swojego życia,  Przywrócić i utrzymać.



Firma w której bardzo często pracuję
Również moja praca jako kierowca zawodowy w pewnej chwili była zagrożona, ponieważ miałem przejść bardziej skomplikowaną operację, po której sam nie byłem pewny czy ,moja prawa noga wróci do takiego stanu aby podołać obowiązkom jakie niesie ze sobą praca kierowcy zawodowego C+E. Przed operacją zacząłem coraz mniej pracować, ponieważ potrzebowałem więcej czasu na regeneracje moich rozpalonych ścięgien. Praktycznie, każdego dnia, wracałem z pracy z obolałymi piętami. Bardzo często wracałem na boso, lub w klapkach, ponieważ buty naciskając na ścięgna achillesa powodowały jeszcze większy ból i zapalenie. Kilka razy byłem zmuszony odwołać pracę, bo nie byłem w stanie wykonywać swobodnych ruchów stopami tak aby nie czuć ból lub czuć minimalny. To powodowało, że sam nie byłem pewny, jak długo zostanę w tym zawodzie.


Czasami w życiu człowieka, wydarzy się coś, co spowoduje całkowitą zmianę w myśleniu, w priorytetach, w wartościach. Mnie to spotkało. Przewlekła choroba ciągnąca się prawie pięć lat spowodowała we mnie trwałą przemianę. Na początku nie wziąłem tej choroby poważnie tzn. myślałem, że odwiedzę lekarza i po zjedzeniu kilku tabletek choroba minie. Jednak tak się nie stało.
Mijał czas, choroba trwała nadal a pojawiające się problemy zbierały się w coraz większą górę, która swoim ciężarem zaczęła mnie przygniatać. Traciłem pozytywne nastawienie, chęć do życia i ogólnie czułem jak cała moja energia uchodzi ze mnie bezpowrotnie.
Miałem do wyboru. Albo poddam się złemu nastawieniu i pozwolę, aby depresja zawładnęła moim umysłem a co za tym idzie moim życiem, albo na poważnie zacznę pracować na sobą, swoim nastawieniem, nad zmianą swojego myślenia.
Wybrałem opcję WALKI. Wybrałem opcję zmiany, Wybrałem opcję, codziennej pracy nad sobą. Nowe myślenie, z czasem, powolutku zaczęło przynosić pozytywne efekty. Złe nastawienie zaczęło ustępować dobremu. Nie było to łatwe, Nie było to stabilne. Gdy objawy choroby czasami ustępowały, moje nastawienie było lepsze. Lecz gdy chodziłem do pracy i wracałem do domu, ból w nogach a szczególnie w prawej się zwiększał i negatywne nastawienie powracało. Po pewnym, czasie regularnej pracy nad sobą przyszedł taki okres, że gdy złe nastawienie zaczęło pojawiać się w mojej głowie,wtedy świadomie zacząłem " łapać " te złe emocje i świadomie zastępować je dobrymi emocjami. Pracowałem nad tym, każdego dnia przez ostatnie trzy lata. Każdego dnia, świadome myślenie o swoim nastawieniu, emocjach, reakcjach. Dlaczego tak, a dlaczego inaczej. Dlaczego tak reaguję a w tym przypadku tak reaguję.
Poznałem ogromne możliwości, ogromny potencjał jaki drzemie uśpiony w człowieku.. Zdobywałem coraz to więcej sił i energii aby pokonać kolejny problem, kolejną przeszkodę, kolejną negatywną emocję. Nie było to łatwe, ale było możliwe. Ta codzienna walka , która towarzyszyła mi każdego dnia stała się moją pasją, którą rozwijam. Pasją poznawania ludzkich możliwości. Pasją w poszukiwaniu kolejnych rozwiązań. Pasją, która na stałe zagościła się moim życiu i stała się częścią mnie. Teraz pasja, przechodzi w obsesje w pozytywnym tego słowa znaczeniu, aby wykończyć tą chorobę. Czuję, że jestem blisko. Czuję, że muszę dołożyć wszelkich starań na finiszu aby całkowicie wyrzucić chorobę z mojego organizmu. Wiem, że najpierw muszę się jej pozbyć ze swojego umysłu, ze swojej świadomości i nad tym cały czas pracuję.
Właśnie w tej pasji rozwoju i pracy nad sobą widzę łaskę, którą otrzymałem od Boga w postaci choroby. Choroby którą na początku przeklinałem i nie potrafiłem zrozumieć, dlaczego na nią zachorowałem.

Przez te lata, zauważyłem, że większość osób, które nie chorowały na tą chorobę, nie potrafiły zrozumieć, jakie problemy z chodzeniem oraz wykonywaniem obowiązków ona ze sobą niesie. Problemy z regularnym chodzeniem do pracy, które to problemy przekładały się na problemy finansowe. Problemy finansowe, powodowały napięcie nie tylko we mnie, ale również w całej mojej rodzinie.

Moja historia, nie dotyczy tylko opowieści o chorobie Haglunda, której większość ludzi nie zna i raczej na nią nie zachoruje. ( statystycznie co 5 osoba pow. 40-go roku życia, choruje na choroby związane z pietami )
Moja historia jest dowodem na to, że w krytycznej chwili w naszym życiu, zawsze mamy do wyboru co najmniej dwie drogi. Gdy wybierzemy jedną z tych dróg, którą można nazwać " drogą poddania się" to w zasadzie nic nie musimy robić. Możemy usiąść, zacząć użalać się nad sobą i czekać aż kolejne problemy przygniotą nas swoim ciężarem. Jednak, gdy wybierzemy drogę WALKI to wtedy czeka nas praca bo musimy stać się innym człowiekiem, aby tą WALKĘ wygrać. W pierwszym przypadku, na początku jest łatwiej, ale później już tak łatwo nie jest. W drugim przypadku, na początku jest ciężko, ale później jest łatwiej. Ja wybrałem drogę WALKI, Włożyłem bardzo dużo pracy i stałem się innym człowiekiem. Jestem pewny, że tą WALKĘ WYGRAM.

Jest przy mnie wspaniała rodzina. Cudowna żona i wspaniałe córki, które każdego dnia mnie wspierają. Żona i starsza córka wspierają mnie zawsze takim zdaniem - DASZ RADĘ, WYJDZIESZ Z TEGO a młodsza ośmiomiesięczna wspiera mnie swoim między innymi .uśmiechem.


Ten blog jak i cała moja internetowa działalność w tym temacie nie dotyczy tylko samej choroby. Sposobu leczenia, rehabilitacji, powrotu do zdrowia.
To nie jest blog tylko o chorobie, to coś więcej. To blog o WALCE , PRZEMIANIE, PRACY NAD SOBĄ I ODKRYCIE POTĘŻNYCH ZASOBÓW WEWNĘTRZNYCH, które przez prawie 40 lat były uśpione. To blog o WALCE, która stała się moją PASJĄ - PASJĄ W POZNAWANIU I ZMIENIANIU SIEBIE. To piękna podróż, piękny kierunek rozwoju o którym chcę pisać i chcę przekazać jak najwięcej wiedzy, która mam nadzieję może komuś pomóc.
ZAPRASZAM.

 Możliwe, że są osoby, które tak ja ja ponad trzy lata temu, doszły do rozwidlenia dróg w swoim życiu i nie są pewne, którą z tych dróg wybrać i pójść dalej. O swojej WALCE,, o swoich decyzjach i wyborach, które pomogły mi podnieść się z ziemi i z stanąć na nogi ( dosłownie i w przenośni ) piszę i będę pisał na tym blogu, który nazwałem - " Przez życie z ostrogami "



1 komentarz:

  1. Dokładnie! Nie można się poddawać, nawet wtedy, kiedy walczy sie z chorobą! Koniecznie musicie dbać o siebie i starać się rozwiązać problemy.

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię bardzo serdecznie. Bardzo dziękuję za komentarz.
Krzysztof