niedziela, 22 maja 2016

Trzy zwykłe rzeczy, które są niezwykłe.

Witam po dwutygodniowej przerwie. Przez ostatnie kilka tygodni pisałem post raz w tygodniu i taki miałem cel. Ustaliłem ten cel, ponieważ zależy mi, aby na blogu posty pojawiały się systematycznie, raz w tygodniu. W ubiegłym tygodniu, nie napisałem nic nowego, ponieważ byłem chory, a w zasadzie to w sobotę i w niedziele dochodziłem do siebie, po chorobie, której najmocniejsze objawy odczuwałem w czwartek i w piątek. Pomimo złego samopoczucia w te dni byłem w pracy i cały weekend potrzebowałem na dojście do siebie.

W dzisiejszym poście chcę opisać trzy rzeczy, trzy czynności, które dla większości ludzi są zwykłymi rzeczami lub czynnościami. Pięć lat temu, również dla mnie większość rzeczy i czynności, które wykonywałem były zwykłe i często uważałem je za nudne. Wiele czynności wykonywałem bez jakiegoś entuzjazmu uważając, że należy je wykonać, aby życie pchnąć do przodu. Nie zauważałem tych rzeczy, które widzę dzisiaj. Nie doceniałem tych czynności, które dzisiaj doceniam. Gdy choroba rozwinęła się do takiego stanu, że każdy krok sprawiał mi ból, znalazłem się w sytuacji, gdzie przestałem wykonywać większość czynności, które wykonywałem przed chorobą. Pierwszy powód był taki, że nie chciałem używać nóg, aby nie czuć bólu, a drugi powód to pojawiający się coraz większy problem z nastawieniem i coraz większy brak chęci do działania. Gdy już zmusiłem się do zrobienia czegokolwiek, nieprzyjemny ból powodował to, że denerwowałem się na swoje zapalone ścięgna achillesa. Im ten stan trwał dłużej, tym bardziej zacząłem wpadać w coraz większe negatywne nastawienie i koło się zamknęło.

Ból podczas wykonywania różnych czynności powodował, że miałem większe nerwy. To z kolei powodowało mniejszą chęć do działania. Im bardziej ograniczałem się do wykonywania tylko niezbędnych czynności tym miałem większe nerwy i gorsze nastawienie, że nie mogę robić tego co bym chciał i co jest w danej chwili konieczne. Ten stan powodował, że ogólnie straciłem ochotę, na robienie czegokolwiek. Praktycznie przestałem wychodzić z domu. Przestałem wychodzić do sklepu, na spacery, na wypady rodzinne itd.

Jedyne co robiłem, to pracowałem jako kierowca ciężarówki. Wyjeżdżałem w trasy na trzy, czasami cztery tygodnie. W tym poście jednak nie będę pisał o tym, w jaki sposób radziłem sobie w pracy z tą chorobą. Jest to temat na kolejne posty.

W tym poście natomiast, chcę napisać o trzech tematach.



Padający deszcz na drzewa
Padający deszcz na drzewa.
Mieszkam obecnie w Anglii i deszcz tutaj jest normalnym i bardzo częstym zjawiskiem. Gdy pracowałem jako kierowca ciężarówki i jeździłem po krajach Unii Europejskiej, już wtedy deszcz sam w sobie przestał mi przeszkadzać. Gdy miałem załadunki lub rozładunki i w trakcie padał deszcz, szczerze mówiąc, nie narzekałem na to że jestem przemoczony, ponieważ moja uwaga była skupiona zupełnie na czym innym. Chyba domyślacie się na czym ? Dokładnie - Na bolących ścięgnach achillesa. Pracowałem, brałem tabletki przeciwbólowe i gdy musiałem założyć buty robocze, to wtedy deszcz zupełnie mi nie przeszkadzał. Po pewnym czasie, gdy patrzyłem na padający deszcz z wnętrza kabiny

ciężarówki, myślałem sobie - Jak pięknie było by pochodzić po parkingu bez bólu właśnie w taki deszcz. Deszcz jest piękny. Być przemoczonym do suchej nitki i nie zwracać uwagi na ból ścięgna, to by było piękne przeżycie.
Idziesz sobie ulicą, zaczyna padać deszcz, a Ty tak po prostu sobie idziesz. Nigdzie się nie śpieszysz. Idziesz i myślisz sobie, jakie mam szczęście. Mogę iść ulicą podczas padającego deszczu i nic mnie nie boli.
Tak dzisiaj myślę. Po pięciu latach tej choroby, właśnie tak myślę. Idę podczas padającego deszczu i nic mnie prawie nie boli. Prawie, bo czasami jeszcze mnie coś zaboli, przeważnie w prawej nodze, tej po operacji.
Ale z piątku na sobotę, gdy byłem w pracy i przechodziłem obok mokrego drzewa, poczułem piękny, cudowny zapach młodych, wiosennych, mokrych liści. Zatrzymałem się na chwilę i wziąłem kilka głębokich oddechów i tak pomyślałem.
- Ależ to jest cudowne, ten zapach mokrych liści. W środku nocy. Tyle przeszedłem już podczas tej choroby. Tyle razy marzyłem o tym, aby iść i nie czuć bólu w ścięgnach. Iść i radować się zapachem deszczu, drzew. Cieszyć się każdą minutą życia i nie czuć bólu.
Dzisiejsza chwila jest jak ta z moich marzeń - tak wtedy myślałem.
Dopiero co przestał padać deszcz. Z liści drzew, krople deszczowej wody spadały na ziemię i to było takie piękne obserwować to. Patrzeć na to w ciszy i nie myśleć o bólu tylko o tym co mnie otacza. Już dawno zacząłem dostrzegać cuda natury. Ptaki, szum drzew, padający deszcz, szum wiatru. Już dawno zacząłem zachwycać się błękitem nieba, przesuwającymi się chmurami, gwiazdami na niebie, zmieniającym swoje położenie księżycem. Przed chorobą, nie zwracałem uwagi na to w taki sposób, jak robię to teraz.
Gdy poczułem ten zapach, o którym pisałem wcześniej, wiedziałem, że będę pisał o tym na blogu. Ta choroba zmieniła mnie i moje życie całkowicie. Dostrzeganie natury w taki sposób, jak to robię teraz, jest tego przykładem.



Klaudia i Olivia
Opieka nad dziećmi
W poprzednim poście pisałem, o tym, że moja żona Ola otworzyła własną firmę w której zajmuje się przedłużaniem i zdobieniem paznokci. Bardzo się cieszę, że wkrótce po narodzinach Olivi, Ola mogła wrócić do swojego zajęcia, które od wielu lat jest jej pasją. W tej sytuacji, gdy Ola jest zajęta pracą, ja opiekuję się dziećmi. Zanim jednak Ola wróciła do swojego ulubionego zajęcia, rozmawialiśmy o tym, że będę zajmował się dziećmi. Nie było by w tym nic dziwnego, że tata zajmuje się dziećmi, bo przecież w wielu rodzinach tak się dzieje, tylko że w naszym przypadku zaś jest inaczej. Choroba ścięgien achillesa, daje znać o sobie w każdej dziedzinie życia. Opieka na małą Olivią wymaga praktycznie ciągłego bycia w ruchu z wyjątkiem gdy śpi.

Gdy podejmowaliśmy decyzję, że Ola zacznie pracować, zdawałem sobie sprawę, że z powodu mojej choroby, będzie to dla mnie wyzwanie. Czy moje achillesy będą w stanie wytrzymać ten ciągły ruch. Zrób mleko. Gdzie jest smoczek ? Gdzie jest pieluszka, bo Olivia chce spać i lubi się przytulać do pieluszki ?

Przedłużenie i zdobienie paznokci wykonane przez moją żonę Ole
Trzeba zmienić pampersa. Trzeba zrobić mleko. Olivia zrobiła kupkę, znów trzeba zmienić pampersa. Olivia śpi - godzina odpoczynku. Czy na pewno ? Ola pracuje, więc jej pomogę i pozmywam naczynia. No dobra, obiorę jeszcze ziemniaki. Teraz muszę iść do łazienki, a łazienka jest na górze. Okej pójdę po tych schodach. Teraz zejdę po schodach. Teraz sprawdzę, czy Olivia śpi. Jeszcze zajrzę do pokoju na górze i zobaczę co robi Klaudia. Może jest głodna. Spytam się czy coś jej zrobić do jedzenia, czy może sobie sama zrobi. Chciałbym jej zrobić, aby nie czuła się zaniedbana. Bardzo dużo czasu, zajmuje nam opieka nad Olivią. 
Klaudia ma dziesięć lat i jeszcze do nie dawna, cały nasz czas mogliśmy poświęcić tylko jej. Teraz są dwie, więc nie chcemy, aby czuła się mniej ważna i mniej kochana.
Mogę powiedzieć, że w pracy jako kierowca ciężarówki tak się nie na chodzę jak przy dzieciach, a w szczególności przy małym dziecku. Chwała kobietom za ich ciężką pracę, którą wykonują codziennie w domu dbając o dzieci i mężów.
Więc streszczę jak w takiej sytuacji sprawdzają się moje ścięgna achillesa. Od operacji prawej nogi minęło czternaście miesięcy. Trening na rowerze stacjonarnym, bieżna, rozciągania i dużo chodzenia po domu w klapkach dają coraz lepsze rezultaty. Gdy przemęczę prawą nogę, to wieczorem przed spaniem czuję lekki ból w okolicach przyczepu ścięgna do kości piętowej. Rano najlepiej jest porozciągać ścięgno i wskoczyć na rower stacjonarny, aby dobrze przepompować nogi krwią.

Co widzę w tym takiego niezwykłego ?
Otóż czując się coraz lepiej, widzę jakim darem od Boga jest nasze zdrowe ciało. Przed chorobą nigdy tak nie myślałem. Zawsze byłem zdrowy i zawsze brałem na swoje barki za dużo - tak to widzę dzisiaj. Zawsze cisnąłem na maxa, na 110 %, aż ścięgna powiedziały - STOP !!!
Dzisiaj świadomie pracuję, regeneruję się, odpoczywam. dbam o kondycję, o swoje ciało, o swój umysł i ducha. Za wszystko co mogę zrobić przy pomocy mojego ciała dziękuję Bogu. Rozumiem, że ludzkie ciało ma swoją wytrzymałość. Dziękuję Bogu, że mogę opiekować się dziećmi w czasie, gdy moja żona może rozwijać swój talent. Wszystko co robię i mnie otacza odbieram jako coś niezwykłego. W tym przypadku tym czymś niezwykłym jest możliwość opieki nad dziećmi, możliwość, którą daje nam zdrowe ciało.



Praca w ogrodzie
Praca w ogrodzie
Dom w którym mieszkamy w Anglii, jest domem wynajętym. Mieszkamy w dosyć spokojnej dzielnicy w mieście Bradford. Gdy wprowadziliśmy się tutaj ponad dwa lata temu, ogród, który należy do nieruchomości był bardzo zaniedbany. Właściciel obiecał, że w ciągu roku może dwóch lat, będzie nowe ogrodzenie, brama, garaż i ogród. Słowa dotrzymał i dzisiaj wszystko mamy nowe. W pierwszym roku firma zatrudniona przez właściciela postawiła nowe murowane ogrodzenie, co widać na zdjęciu oraz garaż, w którym mam siłownie. Następnie została zamontowana nowa, ładna stalowa brama oraz naprawiony przeciekający dach. W tym roku został uporządkowany ogród. Powiem szczerze, że przez ponad dwa lata, jak tutaj mieszkamy, to z powodu stanu moich achillesów, nie

poświęcałem dużo czasu na prace porządkowe w ogrodzie, chociaż bardzo to lubię. Na zdjęciu, które zostało zrobione dzisiaj widać największą część ogrodu. W tym miejscu co roku wyrastała wysoka, dzika trawa i chwasty. Przed dwoma laty kupiłem kosiarkę żyłkową, lecz była za słaba, aby skosić te wysokie i grube trawy. Kupiłem więc sierp i wyciąłem tylko małą część tego dzikiego ogrodu. Trawa i chwasty szybko odrastały, więc dałem sobie spokój z tymi pracami. Ta część ogrodu, który składa się w sumie z trzech części, wyglądała dość nie ciekawie, no ale cóż, z moimi niedoleczonymi achillesami, nie miałem ochoty zakładać butów roboczych i walczyć z tym dzikimi trawami.
Gdy firma, która zajmował się równaniem i usuwaniem tych dzikich traw skończyła swoją pracę, zauważyłem, że zostało tam trochę kamieni. Mam w garażu podstawowe narzędzia ogrodnicze takie jak łopata, grabie, widły. Kilka razy patrząc na ten ogród mówiłem sobie, że dobrze by było te kamienie posprzątać, ale nie miałem większej ochoty zakładać butów i tam działać. Dzisiaj po południu, gdy wyszło słońce, postanowiłem te kamienie pousuwać. Prosta praca. Zgarniałem kamienie grabiami robiąc z nich małe kupki, a następnie wykopywałem niewielkie dziury i zgarniałem te kamienie do tych dziur. Później zasypywałem te dziury ziemią i równałem grabiami. Słońce ładnie świeciło, praca powoli posuwała się do przodu i ogród zaczynał wyglądać dużo lepiej.

Co w tym takiego niezwykłego ? - mógłby ktoś zapytać.
Otóż ja znów widzę tutaj coś wspaniałego i niezwykłego.
Gdy pięć lat temu, zachorowałem na Ostrogę Haglunda, prace ogrodnicze było mi bardzo ciężko wykonać. Każdy krok wiązał się z bólem oraz ze zwiększeniem zapalenia. Lepiej było nie zajmować się takimi pracami. Pamiętam, jak po pierwszym roku choroby, poszedłem pomóc ojcu na działce. Tata przerabiał wąski chodnik, który był z betonowych płytek. Pomogłem mu przy tej przeróbce. Trzeba było ułożyć kilka krawężników, podsypać piasek i na nowo ułożyć te płytki. Przed chorobą takie prace wykonywałem wiele razy, bez żadnego wysiłku. W trakcie choroby jednak, po tych pracach działkowych, miałem dosyć. Zapalone achillesy podczas wysiłku, zapaliły się jeszcze bardziej. Zaczęły mnie szczypać, piec, kłuć. Tak bym to mógł określić. Wróciłem do domu załamany. Myślałem wtedy:
- Jak ja będę żył ?
- Jak będę pracował ?
- Nie mogę wykonywać najprostszych czynności. - mówiłem do siebie.
- Czy to się kiedyś skończy ?
Tak mówiłem cztery lata temu. To była moja ostatnia taka cięższa praca fizyczna, gdzie musiałem dźwigać ciężkie rzeczy ( jedna płytka waży średnio 50 kg ). Po tej działce, moje ścięgna dochodziły do siebie prawie trzy dni. Uznałem, że nie będę już tych ścięgien tak mocna męczył, dopóki ich nie wyleczę.
Dzisiaj, gdy pracowałem w ogrodzie i kopałem łopatą płytkie dziury, czułem się całkiem dobrze. Ziemia jest tam pomieszana z kamieniami, więc trzeba było się trochę wysilić, aby wbić całą łopatę w ziemię. Gdy miałem za sobą zrobione ponad połowę ogrodu, stanąłem i patrząc na tą łopatę, zacząłem doceniać kolejny raz swoje ciało. Patrzałem jak moje dzieci bawiły się obok domu i myślałem, jak to cudownie i wspaniale jest móc zrobić coś w ogrodzie. Jaki to cudowny dar mieć sprawne ciało. Słyszałem muzykę, którą słuchała Klaudia i śmiech małej Olivi. Rozglądałem się dookoła i mówiłem:
- Jakie to niezwykłe i wspaniałe móc kopać łopatą w ziemi, gdy nic nie boli.  Jakie to nie zwykłe i wspaniałe, gdy czujesz siłę w każdym nacisku na łopatę. Jakie to niezwykłe móc spocić się pracując we własnym ogrodzie.
Stałem tak i przypomniałem sobie, jak przechodziłem obok zarośniętego ogrodu i nie chciałem na niego patrzeć. Nie chciałem, bo czułem, że nie dam rady pokonać tych dzikich traw i chwastów.
Dzisiaj było inaczej. Dzisiaj czułem wdzięczność. Dzisiaj czułem się niezwykle trzymając łopatę w rękach.
Dzisiaj kolejny raz doceniłem swoje ciało. Kolejny raz uświadomiłem sobie, jak ważne jest dbać o siebie i kolejny raz pomyślałem, jak może zmienić się życie każdego człowieka, gdy jego ciało zaczyna chorować i niedomagać. Dzisiaj kolejny raz zdałem sobie sprawę jakim cudem stworzonym przez Boga jest nasze ciało.


3 komentarze:

  1. Mam znajomych w Szkocji, tam z pogodą jest jeszcze gorzej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam Krzysztofie.24 kwietnia bede miał zabieg znalazlem Twojego bloga przez przypadek.mozemy się jakoś skontaktować?

    OdpowiedzUsuń
  3. Choroba to nie wyrok, są na szczęście metody leczenia dzięki którym można wrócić do sprawności a przynajmniej zminimalizować dolegliwości. O pięcie Haglunda i sposobach jej leczenia znalazłem informacje także na stronie https://carolina.pl/klinika-ortopedii-i-traumatologii/stopa/pieta-haglunda/ . W tej klinice myślę, że wiedzą jak zajmować się takimi pacjentami i jakie metody leczenia zastosować.

    OdpowiedzUsuń

Witam Cię bardzo serdecznie. Bardzo dziękuję za komentarz.
Krzysztof